Archiwum grudzień 2003


gru 30 2003 tfuj
Komentarze: 0

Krew wylała się tworząc lepką, ciemnoczerwona plamę. Jeszcze ciepłą zaczął zlizywać ją mały, włochaty stworek o błyskających złowieszczo zielonych oczach. Mgła niczym piekielny dym unosiła się w powietrzu ukrywając w swych ramionach krzyczące swym nieszczęściem, tak ciche oblicze martwej istoty. Krzaki i drzewa schylały się ku niej by przykryć wstyd naiwności, by schować bezmyślność w swych gałęziach; by zatopić głupotę w swym cieniu. Dookoła zalegała głucha cisza przeszywana tylko niekiedy trzepotem wzbijającego się do lotu ptaka, bądź to pomrukiem leśnego stworzenia.

Tylko księżyc o swym smutnobladym obliczu znał całą historie.

 

.....Mówić: ’ja też?’. Lepiej nic nie mówić. Bo po co. Kur**, po co?!

.....Wiadomo czemu. Ja wiem po co i dlaczego. Powiedzieć mam? Okej...

......Bo nie wiem. Nic. I nic nie chcę wiedzieć. Nie chce się zastanawiać co to jest. Nie chce myśleć, co czuję. Nie chcę. Bo...

 

pstryyyyyyyk. Nie ważne. Niech spier***ają haosowe maszkarony. Pomyśmy logicznie. Jak piep***ny psycholog.

 

Hmmm...znów się zamotałam i nic nie wyszlo.bleee

porcelain : :
gru 28 2003 opium & poison
Komentarze: 0

           Między życiem a śmiercią. Między śmiechem a płaczem. Gdy stopy łaskocze zimna fala, a dłoń wyciągnięta dotyka płonących niebios. Na cienkiej i ostrej jak krawędź żyletki lince idąc. Nie zboczyć. Nie spaść w bezdenną otchłań pod ciężarem młyńskiego koła zawieszonego na szyi. Nie uciec (tak lekko) do góry słodkimi oparami znad ołtarza demonów. Nie zasłonić oczu. Pamiętać

porcelain : :
gru 23 2003 h jak radość
Komentarze: 2

kurwcie się sami.

maltretacja, profanacja.

żygi na ulicy rozpryśnięte w kształt

skrzydeł anioła stóża.

dziś dzwonił 'Romeo', by spytać

jak z Warszawą,

ale tyczka pękła.

nie chciał nikt, by

lecieć na niej ku słońcu. więc

po co pierdolić bez sensu?!

dobranoc. słodkich snów debile.

bo słońce bez was i tak zaświeciło.

 

porcelain : :
gru 21 2003 end?
Komentarze: 3

Dziwność, której nie chce pamiętać. Bleeee. Pik, pik. Wyłączyć.

Na stoliku wciąż leży nóż. Wciąż stoi szklanka z kawą. Wciąż czeka trucizna...

 Skrząca się biel zalała w sennym  marzeniu. Słodki smak nicości jak opary kadzideł odurzył zmysły. Nic. Cisza. Śmierć.

Uniósł się w nadrealnym świecie niczym lekki obłok. Zmierzał ku światłości. Tam, gdzie biło źródło błogości i szczęścia. Przez złocisty tunel. Ku światłu. Ku ciepłu. Ku nicości. Śmierć.

porcelain : :
gru 20 2003 czy to miało być milusie?
Komentarze: 1

Dobra kobieta: ’no i przyszła sąsiadka i utopiła je w wiadrze. Bo co było zrobić z nimi... . Ta trochę miauczała potem, ale przeszło jej.’

Bo kur** nie było co z nimi zrobić, to stara baba zalała ślepe jeszcze kociaki zimną wodą. Utopiła je. Bo przecież to zbędny ciężar. A natura potrzebuje człowieka do istnienia. Kotki sobie kur** bez starej baby we wsi nie poradzą. Nawet jeśli mają matkę. Trzeba było utopić. No cóż

 

            Mam ochotę kląć. Bleeeeeeee. No i co kur** z tego. Bo kur** i tak jest fajnie. Ale i tak może być cholernie chu****. Dlaczego??!! Tak. Po prostu... ( teoria względności?!, schiz?!)

            Pierd*** to. I znów Werter. I znów Giaur. I kur** znowu ja. (‘jak skorpijon otoczony żarem?!’- NIE !) A ja tak nie chcę. Ale to nic z tego. Nadwrażliwość jest straszna. Boli. Bez powodu-tak po prostu-czasem. Strach

porcelain : :