Archiwum 17 listopada 2003


lis 17 2003 highway to hell
Komentarze: 0

W siniejącym w porannej mgle krajobrazie rozległej łąki głucho uderzyły w powietrze skrzydła dzikiego ptaka spłoszonego odległym stukotem metalowego potwora, który z wielkim hukiem przemykał co jakiś czas wyrywając ze snu śpiące zwierzęta.

W przedziale wszyscy prócz niego spali, niekiedy tylko budzeni piskiem hamulców przed kolejną stacją. Bladoniebieskie światło odbijało się błyszcząc w jego bezbarwnych, zmęczonych oczach. Delikatnie oświetlało bladą cerę dziewczyny siedzącej obok niego. Reszta tonęła w cieniu: dwóch młodych mężczyzn w dżinsach i szaroburych swetrach, skromnie ubrana kobieta z wtulonym w nią małym chłopcem. Wszyscy zaczarowani jak w bajce o śpiącej królewnie spokojnie oddychali, co było jedyną oznaką iż żyją. Dokładnie przyglądał się kolejno każdemu z nich. Zastanawiał się gdzie jadą, kim są ci zupełnie obcy mu ludzie. On nie mógł spać. Nie miał siły. Jego nudne sny nie były warte zamykania oczu. Wolał obserwować podróżnych. Wolał podziwiać rozsypujące się zabudowania mijanych miasteczek. To było o wiele ciekawsze od niego samego.

            Na dziesięć minut przed kolejną stacja otworzyła oczy młoda dziewczyna. Na chwilę ich oczy się spotkały, gdy obróciła głowę by wyjrzeć przez okno. Siedziała cicho jeszcze przez chwile wpatrując się wraz z nim w oświetlony pierwszymi promieniami słońca krajobraz. Chwilę pożnij młodzi mężczyźni zbudzeni dźwiękiem telefonu komórkowego zaczęli rozmowę o pewnych zajęciach z pewnym profesorem. Zbudziła się wówczas również kobieta siedząca naprzeciw niego. Spojrzała na zegarek, pogłaskała synka po głowie i z powrotem zamknęła oczy.

            Na najbliższej, przesiadkowej do dużego miasta stacji wysiadło troje z nich. Obserwował przez okno jak mężczyźni z wyraźną błogością wciągają w płuca tytoniowy dym w czasie, gdy dziewczyna przed chwilą naciągająca czapkę wpatrywała się w tablice odjazdów. Chwilę potem byli już daleko, gdy pociąg znów ruszył. I po kilku chwilach hałasu, wywołanych przechodzeniem obok jego pulmana nowych pasażerów znów było słychać tylko stukot toczących się po torach wagonów przemierzających kolejne dziesiątki i setki kilometrów.

            Kolejny raz przetarł ręką szybę. I znów w smutnych, starych oczach począł odbijać się coraz to bardziej jaśniejący obraz świata.

porcelain : :