Archiwum 07 maja 2004


maj 07 2004 Ciąg dalszy czegoś, co zwykło nazywać...
Komentarze: 0

Rano

            Chyba nie chcę mi się być dziś uśmiechnięta. Chyba nie chce mi się być dobrą. Czuje się DZIWNIE. I zastanawiam się tylko, czy znowu KTOŚ nie wlazł w moje życie i nie próbuje go rozwalić.

            Bo znów coś dzieję się samo i nie wiadomo, czemu

            Bo znów nikt nie chce, by było źle, a jest źle

 

Mam ochotę zabić. Ją

Mam chęć zrzucić bombę

Na Katowice

I na Warszawę ewentualnie też

Bo to i tak by była

Zbrodnia w afekcie

I na dodatek wariatki

Bo wtedy bez wątpienia

Bym już nią była

 

Czasem wydaje mi się, że ja jestem tu tylko po to, by inni mogli budować szczęście na moim bólu....... Czasem, choć nie wierzę w przeznaczenie. I całe szczęście

 

Potem

 To paradoks życia. Siedzę teraz w kuchni i czuję jakbym miała blond włosy i przeszłość w psychiatryku

Czuję to, co ktoś czuł przeze mnie. Przynajmniej tak może mię się wydawać. Przynajmniej tak działa moja wyobraźnia

Czy chcę zrobić wszystko, by został przy mnie?

Znów czuję tą ciszę. Czasem chciałabym naprawdę wejść do czyjejś głowy i poznać najskrytsze myśli. By mieć pewność. Że jest tak, jak ma być, jak mam wierzyć, a nie jak czasem mi się wydaje. Bo czasem wydaje mi się bardzo brzydko.

Boję się pancerzy, skorup, pod którymi ludzie czasem ukrywają swoje prawdziwe myśli, swoje uczucia. Bo wtedy udają, bo wtedy kłamią.

Tak to prawda- mam uraz psychiczny do tajemnic.

No, ale cóż... Trudno. W końcu takie już chyba jest życie i muszę się z tym chyba pogodzić.

Poddać się i popłynąć. I przestać walczyć o wyimaginowane ideały.

I znów przypomniał mi się „ Tren Fortynbrasa” Z. Herberta

 

Tak mi spokojnie......tak cicho......tak bezwładnie

Chyba przestaje się buntować, chyba zaczynam się godzić z tym wszystkim. Chyba się starzeję.

 

 Teraz

Gówno prawda. Nigdy się nie pogodzę z tym jakie potrafi być życie. Że trzeba znosić tyle bólu.

Do póki będę sobą.....

 

 

porcelain : :