z dedykacją dla snów zeszłej nocy
Komentarze: 2
Skóra i kości-to było jedyne jej piękno. I nic więcej. Kilka milimetrów powłoki oraz białe patyki, płaskie, różnokształtne twardości. I te oczy. Te piękne oczy spłoszonej sarny w których zatonąć miało jego serce. Tak wiotka mu się zdawała. Tak delikatna, że bał się jej dotknąć.
Lecz niechcący się skaleczyła obierając mu zatrute jabłko. A spod jej skóry zamiast krwi zaczęło wypływać oślizgłe robactwo. Larwy białe i tłuste jej wnętrznościami, jej sercem i umysłem.
Uciekł więc.
A ona zatkała ranę. Zalepiła plastrem. I spojrzała tylko pusto w swą postać bez wyrazu stojącą po drugiej stronie lustra. W świecie, gdzie byłą chyba jeszcze człowiekiem.
Wyżarta od wewnątrz zasnęła koszmarnym snem.
Dodaj komentarz