Ciąg dalszy czegoś, co zwykło nazywać...
Komentarze: 0
Rano
Chyba nie chcę mi się być dziś uśmiechnięta. Chyba nie chce mi się być dobrą. Czuje się DZIWNIE. I zastanawiam się tylko, czy znowu KTOŚ nie wlazł w moje życie i nie próbuje go rozwalić.
Bo znów coś dzieję się samo i nie wiadomo, czemu
Bo znów nikt nie chce, by było źle, a jest źle
Mam ochotę zabić. Ją
Mam chęć zrzucić bombę
Na Katowice
I na Warszawę ewentualnie też
Bo to i tak by była
Zbrodnia w afekcie
I na dodatek wariatki
Bo wtedy bez wątpienia
Bym już nią była
Czasem wydaje mi się, że ja jestem tu tylko po to, by inni mogli budować szczęście na moim bólu....... Czasem, choć nie wierzę w przeznaczenie. I całe szczęście
Potem
To paradoks życia. Siedzę teraz w kuchni i czuję jakbym miała blond włosy i przeszłość w psychiatryku
Czuję to, co ktoś czuł przeze mnie. Przynajmniej tak może mię się wydawać. Przynajmniej tak działa moja wyobraźnia
Czy chcę zrobić wszystko, by został przy mnie?
Znów czuję tą ciszę. Czasem chciałabym naprawdę wejść do czyjejś głowy i poznać najskrytsze myśli. By mieć pewność. Że jest tak, jak ma być, jak mam wierzyć, a nie jak czasem mi się wydaje. Bo czasem wydaje mi się bardzo brzydko.
Boję się pancerzy, skorup, pod którymi ludzie czasem ukrywają swoje prawdziwe myśli, swoje uczucia. Bo wtedy udają, bo wtedy kłamią.
Tak to prawda- mam uraz psychiczny do tajemnic.
No, ale cóż... Trudno. W końcu takie już chyba jest życie i muszę się z tym chyba pogodzić.
Poddać się i popłynąć. I przestać walczyć o wyimaginowane ideały.
I znów przypomniał mi się „ Tren Fortynbrasa” Z. Herberta
Tak mi spokojnie......tak cicho......tak bezwładnie
Chyba przestaje się buntować, chyba zaczynam się godzić z tym wszystkim. Chyba się starzeję.
Teraz
Gówno prawda. Nigdy się nie pogodzę z tym jakie potrafi być życie. Że trzeba znosić tyle bólu.
Do póki będę sobą.....
Dodaj komentarz