bajka dla głupców*
Komentarze: 0
Na szczycie szklanej góry zamek lśni
Zimny wiatr przechadza się weń
Nie ma tam szlaku słońce w swych promieniach
Nigdy nie oświetli kryształowych wierz
Nidy już czystość z radością nie zmiesza się
Splamione loże pokryte krwią
Ku niebiosom lamenty śle
Tam leży ciało kochanki
Jej krew w świetle księżyca zastyga jak smoły lep
Wabi szlachetnych by uwolnili ją
Z zimnego pałacu gdzie pokrył uśmiech szron
Stoją niby posągi, stoją u wrót
Nie dotarli, zmógł ich serca lód
Bo choć martwa wciąż swa słodycz mrozem chroni
By nikt prócz niego nie miał dostępu do niej
Na zawsze z przysięgą czeka
Zastygła jak posąg lodu w ramionach wciąż czuje
Jak gdy ostatni raz przysięgał, że wróci doń
Dodaj komentarz